O mnie i o blogu

Blog, który teraz oglądacie, jest moim drugim blogiem. Pierwszy powstał dokładnie 4 lata temu w marcu. Prowadziłam go mniej lub bardziej regularnie, ale starałam się opisywać swoje podróże, moje emocje, zmiany w moim życiu. Wszystko jednak przepadło przez to, że skorzystałam z nieodpowiedniego serwera. Część wpisów mam zapisane, ale to tylko namiastka tego, co było na blogu, dlatego też nie będę ich tu umieszczać. Zacznę od początku. Długo się zastanawiałam od czego zacząć tym razem i zaczęłam jak poprzednio, od listy marzeń. Teraz jednak ją tylko uaktualniłam. Spełnione marzenia wykreśliłam, dodałam kilka nowych marzeń, a reszta została bez zmian, nadal do spełnienia. Jednak przez te cztery lata coś się zmieniło, trudno mi o tym pisać bo chodzi o mnie. Zmieniły mnie doświadczenia jakie przeżyłam przez te cztery lata.

Nie zmieniło się to, że jestem optymistką. Nie zmieniło się to, że dążę wytrwale do celów. Nie zmieniło się to, że walczę o swoje szczęście i korzystam z niego każdego dnia. Nie zmieniło się to, że jestem marzycielką. Nie zmieniło się to, że (czasem zbyt naiwnie) wierzę ludziom i w ludzi. Nie zmieniło się to, że podróże to moje życie, to moja siła napędowa, to coś co kocham najbardziej.

Zmieniło się to, że jestem pewniejsza siebie. Zmieniło się to, że cierpliwiej dążę do wyznaczonych celów. Zmieniło się to, że czuję mocniejsze przywiązanie do domu, rodziny, bliskich mi osób. Zmieniło się to, że bardziej doceniam swoją ojczyznę. A co najważniejsze, zmieniło się to, że mam spokój ducha.

Czuję wewnętrzny spokój i wiem, że każde doświadczenie czegoś mnie nauczyło i wyciągnęłam z nich wnioski, jak na razie myślę, że właściwe. Nie poddaję się kiedy napotykam na przeszkodę, wstaję kiedy upadnę i wierzę, że każdy zły dzień kiedyś się skończy i przyjdzie następny nowy dzień, który mogę zacząć od nowa, szczęśliwie. Jednak to co najbardziej daje mi poczucie szczęścia i spokoju to spełnienie największych marzeń, które od lat siedziały mi w głowie i nie dawały o sobie zapomnieć. Szczerze się przyznaję, że jestem szczęśliwą osobą bo jestem zdrowa, mam co jeść i mam rodzinę, a moimi największymi marzeniami jakie spełniłam to zobaczenie Wielkiego Kanionu, kupienie Audi TT i zrobienie tatuażu. To niesamowite jak szczęśliwym człowiekiem jestem i jestem za to mega wdzięczna. Za to, że mogłam skoczyć ze spadochronem nad Wielkim Kanionem, że mogłam go zobaczyć z obu krawędzi, za to, że mogłam zejść na dno kanionu, za to, że spełniłam marzenie z dziecięcych lat. Po około 15 latach ciągłego oglądania się na ulicy za każdym przejeżdżającym Audi TT, po uzbieraniu już sporej kolekcji resoraków Audi TT i ciężkiej pracy po godzinach udało mi się kupić moje wymarzone autko i jazda nim sprawia mi przyjemność jakiej się nawet nie spodziewałam. No i tatuaż, z którym czekałam około 10 lat i w końcu zrobiłam go z dnia na dzień po podjętej w 5 minut decyzji. Przez te wszystkie lata bałam się igieł i bólu, a okazało się, że to nic wielkiego. Ten tatuaż to była ostatnia rzecz, która tak bardzo nie dawała mi spokoju, a teraz, kiedy go mam, czuję spokój, szczęście oraz siłę do życia i dalszego spełniania marzeń. Kiedy na niego patrzę mam uśmiech na twarzy i radość w sercu bo jakby nie patrzeć to nie tylko symbol siły i potęgi, ale też symbol spełnionych marzeń!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *